Pustak i kaszanka



Czerwiec zatopiony pośród kwitnienia gorczycy, wybujała w oprawie łąk zielonych, cieknie nektarem, wabiąc pszczoły i trzmiele. Słoneczna żółć drobnego kwiecia pląsa na wietrze. Olek Pustak tańczy na środku jezdni, tak sam z sobą, jak uduchowiony ortodoksyjny Żyd u grobu cadyka. Wywija koła, kreśli serpentyny… od tegoż Żyda dystansuje go tylko ta trzymana w dłoni niekoszerna kaszanka. Co kilka hołubców nadgryza ją z lubością i nuci jedną frazę: „Idę sobie do Adama, idę sobie do Adama”. Chodzi o wujka Adama, który Nie Robi Nic, spadkobiercy po Tadku co robił wszystko i zastępcy Marka Co Nie Robił nigdy Nic, a przebywa aktualnie u Brata Alberta.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R